w którym zaczęłam interesować się
Astronomią. Pamiętam tylko kilka chwil
gdy moja starsza siostra Grażynka czytała
mi do poduszki Małego Księcia.
Mogłam mieć wtedy cztery, maksymalnie pięć lat.
W dziecięcej, naiwnej ufności, szczerze wierzyłam
w tę historię. Zapamiętałam, że odnajdę Go
w najbardziej migającej gwieździe nocnego nieba...
Szukałam długo. Spędziłam wiele lat potajemnie
spoglądając na nocny nieboskłon. Moje obserwacje
kończyły się anginami, wiecznymi infekcjami gardła
i nieustającym osłabieniem. Fascynacja Astronomią
pozostała do dziś. To największa i najpiękniejsza
pasja mojego życia.
Wiele lat pragnęłam być Różą... dla Księcia,
który samotnie mieszka na odległej planecie.
Wierzyłam, że będzie chronił mnie przed
lisami, mrozem i potęgą wulkanów....
Marzenia się spełniają... :)))))))
Książę odnalazł swoją Różę :)
..................................
"Dobrze widzi się tylko sercem -
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"...
Maly Ksiaze to byla tez moja ulubiona lektura, ale u mnie nie zaowocowala miloscia do astronomii. Ksiecia czytywalam w roznych etapach mojego zycia i w kazdym wieku znajdowalam w tej ksiazeczce inne prawdy. Pozniej czytywalam ja dzieciom, ale one nie zapalaly do niej tak bezwzgledna miloscia, jak ja.
OdpowiedzUsuńCzasem wracam do Małego Księcia
Usuńi rzeczywiście, za każdym razem
dostrzegam w tej książce coś nowego :)
Astronomia ?
OdpowiedzUsuńPiękne hobby :-)
A jak zdrówko ?
http://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/12/podaj-ape.html
:))))
UsuńKrysiu, wyślę Ci maila.