czwartek, 20 grudnia 2012

Orion

Nie pamiętam dokładnie momentu,
w którym zaczęłam interesować się 
Astronomią. Pamiętam tylko kilka chwil 
gdy moja starsza siostra Grażynka czytała
mi do poduszki Małego Księcia.
Mogłam mieć wtedy cztery, maksymalnie pięć lat.
W dziecięcej, naiwnej ufności, szczerze wierzyłam
w tę historię. Zapamiętałam, że odnajdę Go
w najbardziej migającej gwieździe nocnego nieba...
Szukałam długo. Spędziłam wiele lat potajemnie
spoglądając na nocny nieboskłon. Moje obserwacje
kończyły się anginami, wiecznymi infekcjami gardła
i nieustającym osłabieniem. Fascynacja Astronomią
pozostała do dziś. To największa i najpiękniejsza
pasja mojego życia. 


Wiele lat pragnęłam być Różą... dla Księcia,
który samotnie mieszka na odległej planecie.
Wierzyłam, że będzie chronił mnie przed
lisami, mrozem i potęgą wulkanów....

Marzenia się spełniają... :)))))))
Książę odnalazł swoją Różę :)
.................................. 

"Dobrze widzi się tylko sercem -
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"...
 

4 komentarze:

  1. Maly Ksiaze to byla tez moja ulubiona lektura, ale u mnie nie zaowocowala miloscia do astronomii. Ksiecia czytywalam w roznych etapach mojego zycia i w kazdym wieku znajdowalam w tej ksiazeczce inne prawdy. Pozniej czytywalam ja dzieciom, ale one nie zapalaly do niej tak bezwzgledna miloscia, jak ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wracam do Małego Księcia
      i rzeczywiście, za każdym razem
      dostrzegam w tej książce coś nowego :)

      Usuń
  2. Astronomia ?
    Piękne hobby :-)
    A jak zdrówko ?
    http://klubkotajasna8.blogspot.com/2012/12/podaj-ape.html

    OdpowiedzUsuń