Odkąd zamieszkał z nami Figiel
odwiedzam niemal każdy sklep
z artykułami dla zwierząt.
W jednym z nich zauważyłam
uroczą szmacianą myszkę z ogonkiem
ze sznurka i z czarnym noskiem.
Maleńki gryzoń wyglądał jak żywy.
Przyniosłam zabawkę do domu,
odpakowałam i podsunęłam Figlowi
pod zaspany nos.
Zareagował natychmiast.
Nie spodziewałam się, że kawałek
szmatki wywoła tak wielką eksplozję
radości, dzikiej żądzy i entuzjazmu.
Biedna myszka została porwana
na strzępy w niecałe 40 minut.
Podrzucał ją, tarmosił, szarpał, drapał,
ślinił i kopał. Odpuścił dopiero wtedy,
kiedy rozerwała się na kilka części.
Byłam szczęśliwa, że to tylko zabawka...
A moja nie chce sie niczym bawic, caly koszyk myszek, pileczek i innych cudakow stoi sobie i sie kurzy. Znudzona damulka!
OdpowiedzUsuńPrawdziwa dama :)
UsuńBandyta z tego Figla ;))
OdpowiedzUsuńNiestety, ma w sobie coś z bandyty ;))
UsuńI tak jest kochany :)
Cudny <3
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA to ciekawe, prawdziwy łowca z niego :-)
OdpowiedzUsuńMoje nie chcą się bawić zabawkami...
Wszystkim się bawi co mu wpadnie w łapki :)
Usuń